Billi
PROSIMY O DOMEK DLA BILLIEGO, KTÓRY OTARŁ SIĘ O ŚMIERĆ.
Cześć! Jestem Billi. Opowiem Wam moją historię... dawno dawno temu, no dobra wcale nie tak dawno, ale chciałem Was wprowadzić w dobry klimat, a więc pewnego dnia zdarzyło się coś strasznego… potrącił mnie samochód. Nikt się nie zatrzymał, nikt nie pomógł, każdy omijał, już nie miałem nadziei… aż nagle jak przez mgłe widziałem jak człowiek mnie podnosi i zabiera do samochodu. Nim się obejrzałem, a wbiegamy do jakiegoś miejsca, kładą mnie na stół i coś krzyczą o ratowaniu mnie, czułem się jak w filmie... Zaczęli robić mi badania, podawać tlen, noo naprawdę działo się wiele... Na początku nie miałem siły, nie chciałem jeść, ani pić, już nie dawali mi szans. A jednak! Stanąłem na nogi, czuję się już całkiem zdrowy, korzystam z kuwety, apetyt też mam niczego sobie, tylko w tym całym happy endzie jednego mi brak… człowieka. Bo okazało się, że te człowieki nie są takie złe, bardzo je polubiłem, ocieram się o ich nogi, mruczę im, strasznie lubię jak mnie drapią pod bródką. Tylko problem jest taki, że jestem tutaj tylko tymczasowo i potrzebuję domku na stałe z jakimś człowiekiem co mnie pokocha. Ej, będziesz tym człowiekiem? Obiecuję, że będę grzeczny i kochał moim wielkim kocim serduszkiem, a jak mnie będziesz kiział pod bródką to nawet Ci zamruczę, to co umowa stoi? PS. To nieprawda, że czarne koty przynoszą pecha!