Co nowego w Kociej Chatce? Odcinek 3 (20-03-2020)
Co nowego w Kociej Chatce?
Odcinek 3 Terapia Dante'go
Czarna taksówka dostojnie wtoczyła się na pusty parking kociej chatki. Z Volkswagena Passata wyskoczył ubrany w turecki sweter kierowca. Jego buzia przypominała dorodnego ciemnoczerownego buraka z doklejonym wąsiskiem. Kierowca rzucał w powietrze zbitki przekleństw, nie mogąc uwierzyć, że dał się namówić na ten kurs. Otworzył tylne drzwi, gdzie na skórzanej kanapie siedział rudy kot z trzema łapkami, cudem powstrzymując się od drapania siedzenia.
Muszę być silny! Pamiętaj Krzysztofie, że jesteś tu służbowo! - wymamrotał w myślach.
Kot wysiadł z taksówki i usiadł na chodniku. Kierowca, zgodnie z instrukcją otworzył rudemu drzwi i wpuścił do pomieszczenia, chociaż potrwało to jakieś dziesięć minut, zanim Krzysztof wstał i zdecydował się wejść . W środku stały na przeciwko siebie dwa wysokie i wygodne drapaki, na stoliku kilka misek, woda i różne karmy. Łagodne barwy ścian, działały kojąco na otoczenie. Krzyś odłożył laskę i wdrapał się na szczyt drapaka, nie widział problemu w trzech jedynie łapkach, dawno już zapomniał, że w pobliskim lesie stracił nogę. W głowie powtarzał sobie jak mantrę: jestem normalnym, sprawnym kotem.
Sam opuścił mury chatki niedawno. Adoptowała go miła rodzinka, miał wreszcie wymarzony dom. Ale to nie koniec zmian. Spryciarz skołował sobie unijne dofinansowanie i zapisał się na zaoczną psychologię. A teraz odbywa praktykę terapeuty w miejscu, które go ukształtowało, w miejscu gdzie uwierzył w siebie i każdy dzień był dla niego jedną wielką przygodą. Mimo niedogodności, nie załamał się.
- Zapraszam - powiedział głośno kocur.
Do sali wtoczyła się nieśmiało kula szaro-białego nieszczęścia. Kula z miną tak smutną, że dreszcz kłusował przez sam środek ogona, spokojnego zwykle i radosnego Krzysia.
Dante, bracie, w czym mogę Ci pomóc - zapytał spokojnie Krzyś
Dante westchnął, nie powiedzial słowa przez minutę, tylko gapił się smutnym wzrokiem w szybę.
- Proszę Cie spróbuj... - zaczął spokojnie Krzyś, ale skończyć mu Dante nie pozwolił, bo eksplodował jak wulkan, jak granat, jak mina.
- Nikt mnie nigdy nie adpotuje. Nikt! Rozumiesz?!?! Jestem stary, jestem brzydki, nie lubię się bawić, jest tu tyle lepszych kotów, tyle ładniejszych, umrę tu!! - krzyczal a jego zaszklone oczy wbijały się lodowymi igiełkami w serduszko Krzysztofa.
Dante, ale ludzie są przecież różni - mówił Krzyś spokojnie, chociaż środek jego kociego ciałka gotował zupę pełną emocji, pokrywka prawie spadała z garnka - jedni lubią gdy kot skacze za wędką i biega, ale starsi ludzie wolą wziąć kota na kolana, lubią wieczorne mruczando. Przecież też to lubisz.
No tak, ale - zaczynał swoją zgraną płytę Dante.
Popatrz na mnie Dante - Krzyś wiedział, że nie należy porównywać, ale czuł szanse w tej narracji - jestem jedynym kotem bez łapki, myślisz, że co ja sobie myślałem na początku? Ktoś mógłby przecież powiedzieć, że wszystkie koty są lepsze ode mnie. Przemysł to i uśmiechaj się więcej brachu, przeglądamy to za tydzień.
Dante wychodził z miną pełną pytań i wątpliwości. Ale inną, inną niż dotychczas.
Krzyś po zamknieciu drzwi pił łapczywie chłodną wodę, a jego tętno wracało powoli do normy.
- Długo jeszcze będę czekać - usłyszał stanowczy choć melodyjny głos kotki, głos który dobrze znał.
Nie ma lekko - pomyślał Krzyś i odmiauknął spokojnie - Zapraszam.
CDN.
Written by Paweł Pudełko :)
powrót do kategorii Aktualności